Ostatnia edycja Winno Wtorkowych przemyśleń była dobrą okazją do pożegnania się z latem przy pomocy białego kupażu prosto z Tokaju. Autor bloga Blurppp, Irek, zaproponował, abyśmy dziś sięgnęli po wina z Doliny Douro. Jakoś mi się nie widziało wlewać do kieliszka w połowie października asfaltowe czerwienie z jednego z najgorętszych regionów winiarskich na świecie. Na szczęście autor pomysłu pozwolił na pełną dowolność, a więc obok rozpalonych słońcem wytrawnych czerwieni, mogliśmy sięgnąć po… Porto!
Pewnie pukacie się w głowę i zastanawiacie, w którym miejscu ciężkie porto ma być lepsze na nie-do-końca-zimowe dni od pełnych (ale wyzbytych ze słodyczy) czerwieni. Otóż, Szanowni Czytelnicy, istnieje pewna furtka, która sprawia, że powyższe pytanie retoryczne jest nie do końca takowym. Białe porto! Butelka wspomnianego złocistego słodkiego trunku spoczywa w mojej piwniczce od długich miesięcy. A że dotychczas żadna okazja nie wydawała się być dostatecznie dobrą, aby ją otworzyć, dziś nie było odwrotu.
Zielona butelka Porto Insígna White przeleżała na mojej półce około dwóch lat. Nie pamiętam już dobrze w jakich okolicznościach do mnie trafiła, ani ile przyszło mi dokładnie za nią wówczas zapłacić. Wydaje się, że producent zrobił wszystko, aby ciekawski winopijca nie trafił na jego stronę internetową. Po kilkudziesięciu minutach poszukiwań mnie się jednak udało. Wspomniane porto to kupaż kilku lokalnych odmian (viosinho, malvasia fina, gouveio, arinto, cercial, rabigato). Producent określa je jako „mineralne, świeże i krągłe”. Z tych trzech przymiotników do trunku pasował mi jedynie ostatni. Wino ma złocistą suknię, w nosie dominuje od samego początku beczka. Ciężka, waniliowa, odurzająca. Dopiero po długim czasie przebija się przez nią wosk i nuty orzechowe. Ale wszystko to na nic, bo w ustach znów dębina. Całość krągła, to znaczy krąży wokół drewna, które wydaje się być odmienione przez wszystkie przypadki. Dodatkowo goryczkowy finisz, niziutka kwasowość i wyczuwalny w ustach alkohol pomimo porządnego schłodzenia butelki. To nie jest porto, którym chciałbym rozpoczynać jesień.
Dawno już nie przestrzegałem Was przed jakimś winem i właśnie Insígna przerywa tę passę. Producent doradza serwowanie na lodzie z tonikiem lub wodą i plasterkiem cytryny. Zgodzę się w zupełności, pod taką postacią da się wypić więcej niż kilkadziesiąt mililitrów. To ja jednak pójdę po te asfaltowe wytrawne lub sięgnę po czerwone porto.
Nazwa: Porto White
Producent: Insígna
Miejsce zakupu:
Cena: 30-40zł
Rodzaj wina: białe, słodkie
Ocena: 2,5
Inni wtorkowicze napisali:
Blurppp filmowo degustuje 2 PR Iter 2014
Nasz Świat Win sięgnął po dobrze znane Quinta do Vallado