Faktoria Win do grilla?

Niebawem środek wakacji, sezon na grillowanie w plenerze w pełni. Nawet winni maniacy na hasło soczysta karkówka z rusztu najczęściej myślą o zimnym lagerku. No może nie wszyscy, bo Irek (autor bloga Blurppp) od dawna już walczy o wymienienie tradycyjnego cztero-paka na butelkę czerwonego wytrawnego. W tym roku rękawicę podejmuje Faktoria Win i fanom grilla podsuwa kilka butelek, które zdaniem inicjatorów akcji, powinny stawić dumnie czoła zimnemu piwu w ciepły letni dzień przy ruszcie.

Chociaż promocję nowej oferty Faktorii mocno wspiera szeroko zakrojona akcja reklamowa (między innymi banery w Internecie i reklamy na portalach społecznościowych, a także paczki wysłane szczodrze do blogerów) do mnie nie wszystko w pełni przemawia. Magazyn dołączony do otrzymanej paczki, nawet jeśli ładnie wydany, zawiera błędy ortograficzne i merytoryczne. Już to w sumie dyskwalifikuje w dużej mierze nową propozycję Eurocash’u. Chyba osoby decyzyjne w projekcie „Faktoria Win” nie uważają swoich potencjalnych klientów za ignorantów? A jeśli tak, to sami wyciągnijcie wnioski.

Do promocji nowej oferty zaproszono, cytuję, Basię Nakarmioną Starecką oraz Piotra Brusia-Klepackiego. Pytanie: który klient stacji benzynowych na odludziu czy wiejskich sklepów wie kim oni są? Może wyjdę na ignoranta, ale gdy otrzymałem paczkę od Faktorii Win, sam musiałem spędzić kilkanaście minut w wyszukiwarkach internetowych, aby dowiedzieć się czym zasłynęły twarze sygnujące ofertę grillową…

No to może chociaż same wina się obronią i przechylą szalę zwycięstwa na rzecz projektu należącego do grupy Eurocash? W paczce w sumie znalazło się sześć butelek, trzy biele i trzy czerwienie. Wśród nich toskańska butelka od znanej rodziny Frescobaldi czy najprawdziwszy szampan w atrakcyjnej cenie. Zapowiada się nieźle, ale czy tak jest?

IMG_1021.JPG

Degustację zacząłem od Vite Mia Biologico Bianco 2016. Butelka w robiącym wrażenie, mało niestety ekologicznym, opakowaniu. Suknia wina słomkowa z zielonkawymi refleksami. W nosie gruszka, melon, nieco moreli. Całość dość mdła i nie pierwszej świeżości, ale też (jeszcze) nieprzejrzała. Usta niestety również w mojej ocenie mdłe. Zabrakło zdecydowanie kwasowości, a goryczka na finiszu dominuje nad wszystkim innym. Mimo to w winie pojawia się też dość dużo owocu i całość sprawia poprawne, choć niczym nieimponujące, wrażenie. Prosta winiawka, której brakuje świeżości, ale do grilla da radę. Czy jest to godny przeciwnik czteropaka? Mam wątpliwości. Cena 26,99 zł akceptowalna.

IMG_1016.JPG

O niebo lepiej wypadł Landgraf Hessen Riesling 2015, gdzie w nosie dominują żółte owoce (morela, mirabelka). Bukiet mógłby być nieco bardziej aromatyczny, ale i tak całość sprawia dobre wrażenie. Na podniebieniu delikatne musowanie, nieco cukru resztkowego i kwasowość na dobrym poziome. Owoc w postaci brzoskwini, moreli i słodkiej mirabelki dominuje i tutaj. Ładne ciało, oleista struktura. Ot taki dobrze zbudowany riesling, którego pije się łatwo i przyjemnie. Zadowoli początkujących i znawców w świecie wina, choć za cenę 49,99 zł nie wiem, czy przekona kogokolwiek do odłożenia zimnego lagera na potem. Tym bardziej, że pasowałby on raczej bardziej do deserów nieobfitujących w cukier, aniżeli do dań z grilla.

Ostatnia z bieli powinna reprezentować (przynajmniej w teorii) naprawdę wysoki poziom. Szampan Canard Duchene Leonie Brut. Cena wydaje się atrakcyjna (149 zł) biorąc pod uwagę, że butelka ta była w Polsce dostępna dotychczas za kwoty rzędu 200-250 zł. Jasna słomkowa barwa. Gęsta i dość długo utrzymująca się w kieliszku piana. Bukiet budują melon, wciąż jeszcze świeży, nieco drożdżowej chałki w tle i odrobina suszonych grzybów. W ustach raczej powściągliwe. Ładny balans pomiędzy świeżością, a nutami drożdżowymi, a do tego nieco cierpkości pojawiającej się na koniuszku języka. Całość poprawna, dobrze skomponowana, obiektywnie smaczna, choć nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dziś w Polsce za 100 zł można dostać już porównywalnie dobrego lub nawet lepszego szampana. Butelka warta zakupu, ale i w tym wypadku nie ma mowy o hicie.

IMG_1020.JPG

Biele obstawiły średnią półkę w kategorii cena/jakość. Może czerwienie wypadną lepiej? Wszak mamy tu nawet znanego reprezentanta Toskanii? Zaczynamy jednak od zawodnika z Australii. The Guild of Fermentation Fanatics Shiraz 2016 ma nazwę i etykietę w młodzieńczym, na pewno sprzyjającym spotkaniom ze znajomymi, stylu. Za 24,99 zł otrzymujemy wino zdominowane przez jagodę, malinę i owoce leśne, a wszystko to podbite tanią beczką. Miękkie i gładkie. Na języku wyczuwalna wyraźnie słodycz i jeszcze trochę więcej wspomnianej drewnianej szczapy. Waniliowo-karmelowy finisz zamula, a owocom przydałby się nieco więcej werwy. Całość jest pijalna i myślę, że do grilla może wypalić. Cena też rozsądna, więc może ktoś się pokusi o zakup tej butelki zamiast czterech butelek piwa.

Jedziemy na druga półkulę do Chile i próbujemy Canepa Classico Carmenere 2017. Nos spod znaku śliwki i wiśni. Kwasowość nieco zielona, łodygowa, a owoc średnio dojrzały. Guma balonowa w posmaku, ciała niewiele… Kiepsko. Nawet za 21,99 zł nie warto.

IMG_1015.JPG

Czy zapowiadany wcześniej toskański zawodnik uratuje honor win czerwonych? 700 Settecento Ani Frescobaldi (podpisane w magazynie Faktorii Win jako wino z Niemiec!) ma intensywną, rubinową barwę. Nieco ciemniejszych refleksów też się znajdzie. W nosie garść suszonych owoców, podsuszanej wędzonej śliwki i sporo nut korzenno-tostowych. Gdzieś w tle majaczą wanilia i karmel. Na podniebieniu ładna kwasowość i wyraźna, momentami zadziorna tanina. Owoc walczy tu o pierwsze miejsce z anyżem i marcepanem. Jest też nieco dębiny, a całość wieńczy kawowo-tostowy finisz. Z początku mnie nie zachwyciło, ale z czasem naprawdę zasmakowało. Za 44,99 zł to dobry zakup, nie wiem tylko czy do grilla. Toskania wygrywa!

Reasumując, najnowsza oferta Faktorii Win na pewno nie jest totalną klapą (wszak konkurencja miała już gorsze wejścia), ale też brakuje tu hitów sprzedaży, które pociągną całość. Wina w rozsądnych cenach są zaledwie poprawne, a te lepsze kosztują już tyle, że bardzo wątpliwe, aby sięgnęli po nie laicy mieszkający na prowincji (nic nikomu nie ujmując). Sam pomysł przedstawienia oferty pasującej do dań z rusztu w sezonie sprzyjającym grillowaniu w gronie znajomych jest strzałem w dziesiątkę, ale wykonanie tym razem dalece odbiega od ideału. Wróżyłbym tej akcji większą popularność, gdyby Eurocash sięgnął po kilka win mieszczących się w magicznej granicy do 30 zł, które byłyby lekkie, ekstremalnie pijalne i różnorodne, tak aby pasowały do wielu koncepcji grillowania. Chyba mało kto wrzucając karkówkę na ruszt ma ochotę sięgać po wino za kilkadziesiąt złotych (lub grubo ponad 100 zł), skoro i tak najprawdopodobniej będzie ono pite ze szklanic na świeżym powietrzu. W takim otoczeniu nie sięga się po wyszukane smaczki i niuanse na podniebieniu, chodzi raczej o coś, co dobrze popchnie kawał mięsiwa, będzie do niego dobrze pasowało i nie zrujnuje domowego budżetu…

 

 

Dodaj komentarz