Lisjak Vipavska Dolina Pinot Noir 2015 czyli słoweńskie Pinot Noir

Ten ładny obrazek, który widzicie powyżej to nie Toskania, nie Langwedocja ani nawet nie stoki Nowej Zelandii. To nie odległe winnice RPA, a tym bardzie nie są to bliskie nam Niemcy. Słowenia, Vipavska Dolina, czyli tereny wokół rzeki Vipavy. Choć blisko już stąd do włoskiego Friuli, region ten nie może poszczycić się równie dużą rozpoznawalnością. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie spotkałem nikogo mówiącego, że wybiera się nad Vipavę na wakacje, a tym bardziej (co trochę mnie dziwi biorąc pod uwagę wielu znajomych siedzących w świecie winiarskim równie mocno lub nawet bardziej niż ja) nie usłyszałem nigdy od nikogo, że jedzie nad Vipavę na enologiczną wycieczkę…

Słyszałem za to często od wielu winnych laików, że lubią Pinot Noir lub Merlota, a najlepsze to już jest Sauvignon. Szkoda tylko, że równie często spotkałem się z niezrozumiałą dla mnie reakcją na wspomniane Pinot Noir w kieliszku. Takie rozwodnione. Nie czuć winem w ogóle, ktoś to rozcieńczał? I mój faworyt: ile zapłaciłeś, 13 euro? Za 5 złotych bym nie kupił. Ja jak już płacę, to ma być konkretnie, a nie jakieś siki. W Biedronce kupiłem ostatnio fajne szanti za 15zł i było DOCG. Oczywiście nie ma sensu wchodzić w dalsze debaty i dyskutować na temat zasadności tych opinii. Niemniej trudno się nie zgodzić z jednym z morałów wypływających z powyższych stwierdzeń (wszystkich opartych na prawdziwych sytuacjach, tak dla ścisłości): Pinot Noir to nie jest szczep łatwy i nie jest on na pewno przeznaczony dla masowego, niewykształconego konsumenta. Nie jest to też ulubiona odmiana hodowców pod względem prowadzenia na winnicy. Gdzie by nie pojechać, każdy winiarz potwierdzi, że pinocik ma swoje za uszami i na stokach zachowuje się jak panicz. Chwyta choroby, nie służy mu pogoda, potrafi obrazić się na ojca-winiarza o byle co i pokazać rogi. Trudności w uprawie hodowcy próbują nadrobić ceną, co często odstrasza wielu kupców. Niestety kwota, jaką sobie życzą za butelkę  nierzadko nie idzie w parze z jakością wina, przez co nader często można się po prostu naciąć…

A szkoda, wspomnieć wystarczy, że bez tej odmiany nie istniałaby chociażby Burgundia. Jest to jeden z najpowszechniejszych szczepów na świecie, a co za tym idzie nie dziwi fakt, że jest równie mocno rozpoznawalny nawet wśród osób, które wina na co dzień nie spożywają. I choć wymaga on wiedzy i cierpliwości tak od winiarza, jak i od konsumenta, nie można mu odmówić uroku. Sam potrzebowałem kilku lat spędzonych z nosem w kieliszku, aby w końcu dostrzec jego elegancję i wykwintność. Struktura dziergana cienką nitką, na której opiera się niesamowita kwasowość i delikatne nuty owocowo-korzenno-ziemiste. Jeśli dobrze wykończony beczką, wręcz uwodzi od pierwszego… no właśnie czego? Wejrzenia? Wdechu? Łyka?

Wróćmy do Vipavy. Obok francuskich Merlot i Cabernet Sauvignon oraz włoskich Barbera i Refosco, Pinot Noir jest tu jedną z najchętniej uprawianych czerwonych odmian. Butelka, o której dziś piszę została wyprodukowana w winnicy prowadzonej od czterech pokoleń przez rodzinę Lisjak. Jaki jest ich Pinot Noir? Jak na szczep przystało suknia jest delikatnie wybarwiona, idąca w tony rubinowe z purpurowymi refleksami. W nosie z początku sporo waniliowej beczki, ale po chwili pojawiają się też podgotowane truskawki i świeże jagody oraz nieco korzennego tła. W ustach najpierw pojawiają się taniny. Są aksamitne i choć nie jest ich mało, to ładnie wtapiają się w całość. Lekka struktura zbudowana jest na nutach owocowych przemieszanych z tymi beczkowymi. Finisz wieńczy spora dawka gorzkiej czekolady. Co ciekawe, mnie do gustu o wiele bardziej to wino przypadło dnia następnego, gdy dostało nieco więcej tlenu. Jedynie czego mi tu brak, to kwasowość. Mogłoby jej być więcej, aby nadać żywszego tonu.

Pinot Noir dla laików? To chyba zbyt daleko idący wniosek. Nie jest to jednak wino dla koneserów szczepu, na nich wrażenia nie zrobi. Dla osób będących na początku winiarskiej drogi wydaje się być w sam raz. Nie zniechęci lekkością, bo pomimo delikatnej struktury, jest ono wyraźnie podbudowane beczką. Powinno zadowolić nawet fanów mocarnych czerwieni pełnych tanin i beczkowych aromatów, bo tych akurat tu nie brak. Po prostu dobry Pinot Noir ze Słowenii.

Wino otrzymałem do degustacji od Słonecznej Winnicy.

Dodaj komentarz