Winne Wtorki: pomiędzy spumante a frizzante

Winne Wtorki

Podczas gdy najsłynniejsze włoskie wino musujące bije kolejne rekordy popularności (zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, choć i w kraju nad Wisłą nie brakuje mu amatorów), o innych bąblach z Bel Paese jest niezwykle cicho. Prosecco, bo o nim mowa, może w niedługiej przyszłości okazać się z jednym z przegranych z powodu Brexitu. Chociaż jego spożycie rośnie generalnie na całym świecie, to trudno dorównać Anglikom, którzy jak wynika ze statystyk, w ostatnich latach upodobali sobie właśnie musiaka z północno-wschodniej Italii. Nic więc dziwnego, że winiarze z Veneto z obawą spoglądają na pertraktacje rządu brytyjskiego z władzami UE w sprawie opuszczenia wspólnoty przez Wielką Brytanię.

Na tym tle pozostałe wina musujące z Włoch wydają się być jedynie małym dodatkiem do tej świetnie działającej winiarskiej maszyny (no może z wyjątkiem Franciacorty, która z powodzeniem staje coraz częściej w szranki z szampanami). Warto zaznaczyć, że w samej Italii istnieje ponad 200 apelacji DOC oraz DOCG, które regulują produkcję win musujących (zarówno spumante, jak i frizzante). Lwią część stanowi oczywiście prosecco, nie zapominajmy jednak o reszcie bąbli, bo i tam znajdują się prawdziwe perełki. Dobrym powodem ku poznaniu tego nieco ukrytego bogactwa jest dzisiejszy temat Winnych Wtorków zaproponowany przez Zdegustowanego. Szukamy win musujących z Włoch z wyłączeniem Prosecco oraz Franciacorty.

Włoskie nazewnictwo wprowadza w tym zakresie zasadnicze rozróżnienie, które w większości innych języków wymaga doprecyzowania. To, co po angielsku kryje się pod nazwą sparkling wine, a po polsku wino musujące, w Italii jest wyraźnie rozgraniczane pomiędzy spumante, a frizzante. Pierwsza kategoria odnosi się do butelek nasyconych dwutlenkiem węgla o ciśnieniu co najmniej 3 barów. Tak wysokie stężenie CO2 sprawia, że podczas serwowania nad powierzchnią wina w kieliszku tworzy się gęsta piana (sama nazwa spumante oznacza nic innego jak pieniące się). Drugi wymieniony typ, to z kolei wina drżące, nasycone CO2 w dużo niższym stopniu (zaledwie pomiędzy 1 a 2,5 barów) i nie prezentujące tak wysokiego musowania na podniebieniu podczas degustacji. Do tej kategorii zalicza się między innymi Moscato d’Asti, jedno z najbardziej znanych włoskich win słodkich, które niestety zazwyczaj musi zadowolić się życiem w cieniu wielkiego Barolo niepodzielnie panującego w Piemoncie.

Korzystam z okazji i dziś przedstawiam reprezentanta właśnie tego DOCG, Lodali Moscato d’Asti 2015 DOCG. Mój zawodnik jest już w dojrzałym wieku, zważywszy na fakt, że większość win w tej apelacji trafia do sprzedaży dosłownie po kilku miesiącach od zbiorów. Rzadko które egzemplarze pozostają na półkach dłużej niż rok. Podszedłem doń z pewną dozą nieufności, ponieważ w pamięci mam niedościgniony wzorzec z Sèvre w kontekście Moscato d’Asto, to znaczy egzemplarz od Paolo Saracco.

Złocista suknia i drobne pęcherzyki toczące się żwawo po powierzchni wina. W nosie początkowo mało aromatu. Dopiero po chwili znad kieliszka unosi się woń miodu lipowego, kwiatów, jabłek i ziół (kolendra, bazylia, mięta). W ustach spora dawka cukru, który dopiero po chwili znajduje kontrapunkt w niezłej kwasowości. Całość zadziwiająca lekka, przynajmniej pierwszego dnia. Na końcu języka pojawia się charakterystyczne uczucie drapania, co najmniej jakby wzięło się do ust łyżeczkę wyrazistego miodu. Wino rześkie, świeże i zdecydowanie mniej aromatyczne niż wspomniany wzorzec. Daje ono jednak dużo radości i przyda się na gorące letnie wieczory. Koniecznie spróbujcie ze strudlem jabłkowym z Trentino Alto-Adige!

Nazwa: Moscato d’Asti 2015 DOCG

Producent: Lodali

Miejsce zakupu: Wino+

Cena: 50zł

Rodzaj wina: białe, słodkie

Ocena: 4,5

Pozostali wtorkowicze napisali:

Nasz Świat Win również w Italii

Zdegustowany o szczepie Durello

Jedna uwaga do wpisu “Winne Wtorki: pomiędzy spumante a frizzante

Dodaj komentarz